Dziękuję za to że byliście, uważam że była to jedna z najlepszych edycji MotoPaker Party choć jak wiemy każda jest niesamowita ! Stworzyliśmy klimat, który w Molestowicach będzie pamiętany na długo a zapasy chyba na stałe zostaną wpisane do kalendarza 🙂
Gratuluję nowym członkom Qbie i Remkowi przejścia trudnych prób sprawnościowo-wytrzymałościowych. Udowodnili, że charakter u nich niezłomny a i zadatki na Pakerów też są !
Galerię znajdziecie tutaj, polecam też zajrzeć do działu Portrety gdzie poczytacie krótkie dossier naszych nowych klubowiczów 🙂
Poniżej kilka słów od Remka, którego jednym z wielu talentów jest także zabawa słowem 🙂 Dozo za rok !
Ojciec Założyciel
Kali
„Szanowna Motopakernio,
Piszę do Was z potrzeby serca, intencje me niczym niezmącone, transparentność zamiarów gwarantuje kac, który jak wiemy ściąga nas z chmur na rozgrzany asfalt, zamiast leciutkich mokasynów obuwa nas w gumofilce i to bez onucy i każe iść przez szarugę trzeźwego życia.
MotoPaker Party vol. 7 is over man – jak powiedziałby Marek – Marunio, pomysłodawca lekkiej gimnastyki w formie bezpiecznych zapasów na 9% możliwości fizycznych. Nim jednak był over działo się wiele. Od samego początku, gdy zobaczyłem dwóch Sebastianów, różnych a jednak podobnych jak dwie krople cytrynówki wiedziałem, że będzie to godne spotkanie. Tych dwóch przyjemniaczków wyjęło z busa tyle sprzętu, że niejednemu złomiarzowi przez ten widok oczy zaszły mgłą i zawirował świat. Muzyczka przygrywała, trafiając coraz to w różne gusta słuchaczy, od podbijającego o 15% fazę discopolo przez klasyczny rock wspomagający trawienie, po wiejący chłodem skandynawski death metal utulający do snu niczym wieczorynka z dawnych lat.
Trzeba wiedzieć, że w życiu zawodowym jestem przedstawicielem handlowym – ten kabotyński zawód staram się wykonywać otaczając się tylko ładnymi ludźmi, stąd też z resztą znajomość z najlepszym towarem w Niemodlinie – Lalką Jeremixem. Muszę przyznać, że wszyscy bez wyjątku jesteście klasycznie piękni, doprawdy wyspa Molesta nie pamięta imprezy z taką ilością piękna na m3. Dodatkowo bardzo cenię ludzi, którzy jak leszcz za robakiem potrafią wić się między tematami rozmów, gwarantując odpowiednią porcję ciekawostek i anegdot bez zbędnego zagłębiania się w szczegóły naszej ziemskiej egzystencji. Macie to wszystko! Dodatkowo kultura panująca do wypicia ostatniej kropli alkoholu była wyjątkowo znamienna, gdyż to wtedy właśnie rodzą się najczarniejsze, ludzkie instynkty, słoiki pękają w odbytach i dochodzi do rękoczynów z użyciem wideł i sztachet. Co więcej, po imprezie posprzątane zostało tak jak gdyby robiła to chytra baba z Radomia! Śmieci spakowane, ławeczki odstawione, wyspa pozostała niezmącona żadnymi zbędnymi śladami ludzkiej egzystencji!
Teraz najlepsze, okazuje się przecież, że stałem się zaprzysiężonym elementem tego wybornego kolażu motocykli i masy! Obiecuję, że koszulkę będę nosił z godnością i z otwartą przyłbicą będę przemierzał szutry molestowickie na Puchu.
Zupełnie bez wazeliny, może z odrobiną pasy BHP – dziękuję Wam za ten doprawdy udany wieczór, polecam Molestę na przyszłość, życzę wszelkiej pomyślności i pogody ducha na co dzień.
Pozdrawiam,
Remigiusz z Molestowic z Rodziną :)”
2 komentarze “MotoPaker Party vol. 7 – podsumowanie”
Było zajebiście ! Niektórzy zapaśnicy odnieśli rany w boju 🙂
Ja do dziś leczę obolałą stopę, powstała na skutek przygniecenia pośladem brata Patricka, mówi że nie chciał ale myślę że to z bezradności w walce, brak zasad fair play, był słabszy i musiał użyć podstępu i mnie znokautować, jak to się mówi „życie” ale wybaczam ci Patrick